sobota, 29 grudnia 2012

Przeróbki

Hej! Czas reaktywować bloga po dłuższej przerwie :)

Czyli wychodzi na to, ze chcąc mieć wszystkie prace zarchiwizowane na blogu (bo taka była motywacja założenia go) muszę znowu nadrabiać zaległości. Ale te przyjemności po sesji, ojjj na pewno :)

Tymczasem pozwolę sobie dodać posta i to wcale nie związanego z szydełkowaniem.

Oglądałam kiedyś program o kobietach w PRL-u i pokazywano tam, jak kreatywne potrafiły być Polki w swojej zaradności. O co mi chodzi? Jak wiadomo w sklepach nie było takiego wyboru, różnorodności jak dziś - o ile można to tak nazwać - no nic nie było :) Znamy z opowieści rodziców/dziadków jakim szczęściem było dostać coś na wymiar. Ostatnio babcia wspominała mi, jak się cieszyła z pary rajstop ;)
Otóż wróćmy do zaradności. Dostrzegamy plamę / dziurkę na bluzce w tamtych czasach - a w szafie też nie za pełno. Co robiły Polki? Potrafiły wyszyć w tym miejscu piękny haft, skroić i wszyć łatki nadające całości uroku, zasłonić to zrządzenie losu kolorowymi guzikami/wstążką, przerobić lekko fason, aby pozbyć się skazy. W tym programie mówiono też, że te polskie "przeróbki z przymusu" były inspiracją dla współczesnych projektantów mody i były pokazane fragmenty z wybiegów (ale gdzie, co i jak to niestety nie wiem). Nie chcę tu się jakoś wymądrzać na ten temat, ale piszę o tym, co sobie przypomniałam, a oglądałam dokument dość dawno. Szkoda że nie pamiętam, bo było to interesujące i warte uwagi.

Wchodząc na różne blogi i widząc po samej sobie stwierdzam, że wcale to nie przeminęło. Polki nadal zaskakują! Podziwiam dziewczyny, które siadają do maszyny do szycia i tworzą coś przecudnego z rzeczy, koło której przeszłoby się wcześniej bez uczucia.

Na potrzeby tego posta, chciałam znaleźć wyżej wymieniony dokument, ale z rzeczy ciekawych znalazłam tylko dwa drobne artykuły.

Cytat1: Polki przez lata same sobie były krawcowymi. W czasach PRL, kiedy najmodniejsze ubrania były trudno dostępne, niemal każda kobieta potrafiła sama uszyć coś na maszynie. Kiedy po transformacji ustrojowej zaczęły się u nas pojawiać światowe kolekcje, nagle zatraciły tę umiejętność, a maszyny do szycia zeszły do podziemia. adres www 1


Może i maszyny do szycia zeszły do podziemia, ale ostatnio chętnie z niego wychodzą! Szyjemy nie dlatego, bo musimy. Szyjemy, bo w masie przeróżnych ubrań nie znalazłyśmy tego, który całkowicie podkreśli naszą indywidualność. Chcemy ciągle czegoś nowego. A to, że szycie znów jest w modzie pokazuje nam drugi artykuł:

Cytat2: Marka Łucznik (...) jest liderem na polskim rynku sprzętu szwalniczego. Dzięki nowemu trendowi chce skorzystać i w tym roku planuje zwiększyć przewagę nad rywalami. adres www 2

Jeśli chodzi o mnie maszyny do szycie umiem używać, ale tylko w celu zrobienia poszewek na poduszki, w innych kwestiach leżę! Co innego jeśli chodzi o pomysły. Moja krawcowa tylko się śmieje jak do niej dzwonię, bo wie, że znowu coś wymyśliłam i będzie to dla niej kolejnym wyzwaniem :)

W sobotę znowu robiłam przegląd szafy. Takie coś często kończy się uzbieraniem paru ubrań do oddania dla innych, albo tchnięciem nowego życia w ciuch przy pomocy tytułowej przeróbki. Przegląd szafy był spowodowany oczywiście nadchodzącym sylwestrem - i co wymyśliłam?

Najpierw to, co zrobiłam sama bez zbędnego wysiłku, czyli...

Perełki -dostałam je bardzo dawno na prezent (jeszcze w gimnazjum), ale niestety rzadko w nich chodziłam.

A to dlatego, że nie fajnie się układały na bluzce - zawsze pomiędzy piersiami...

Co z tym fantem zrobić? Otworzyłam moją magiczną skrzynkę (:D) i zaczęłam szperać.

[A w tle: "miałam aspiracje pouczyć się rachunkowości"]

Znalazłam taki element, wiedziałam że się przyda. 

Dalej jeszcze tylko drobne elementy potrzebne do zapięcia naszyjnika...

Szczypce w ruch...

Gotowe zapięcie.

Tak prezentuje się z tyłu na szyi (jeśli ma się spięte włosy, to zapięcie może być też ozdobą :>)

Tryt! Oto i przód :)

 

Ale nadal coś mi tu nie pasowało... I jako że nie chcę ryzykować zepsuciem bluzki, więc nie będę sama jej próbować przerabiać, to zaniosłam ją do krawcowej z jeszcze jedną rzeczą. Odbiór w poniedziałek po południu. Mam nadzieję, że efekt będzie taki, jakiego się spodziewam i będzie co Wam tutaj pokazać :)

Dziękuję wszystkim tym, którzy przeczytali notkę. W poniedziałek nowa - kolejna to już chyba w lutym ;)

IZA



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz