Cześć. Przed Wami kolejny post przybliżający ilość czasu, który pochłania szydełkowanie.
Pewnego popołudnia 'rozłożyłam warsztat' nad Wisłą w Krakowie. Spędziłam tam 2,5h.
Zapamiętałam ile zrobiłam, żeby Wam to zobrazować.
Zrobiłam mniej, niż jest na zdjęciu. Dokładniej:
1) Miałam napoczętą niebieską nóżkę i ją skończyłam.
2) Wyszyłam 'krzyżyki' na rudym kapeluszu.
3) Nie dokończyłam zielonego kapelusza.
4) Zrobiłam szarą nóżkę.
Nie umiem orzec, czy to dużo czy to mało. Radio przyjemnie grało, słońce świeciło, a ja szydełkowałam. Nie skupiam się zazwyczaj nad tym ile to trwa, byle wyszło tak jak sobie to wymyśliłam. Jedynie powielające się pytania na ten temat skłaniają mnie do takich przemyśleń. I tak jak kiedyś pisałam, nie robię jednego łańcuszka od A do Z. Zazwyczaj robię ich parę na raz dzieląc pracę na takie same zajęcia, co chyba widać na powyższych zdjęciach.
A jaki był efekt końcowy? Osądźcie sami. Przed państwem grzybkowa rewia mody.
Niektóre są już znane z poprzednich postów. Pozostałe poniżej. |
Pozdrowienia, IZA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz