poniedziałek, 22 lipca 2013

Post bez tytułu

Cześć. Przed Wami kolejny post przybliżający ilość czasu, który pochłania szydełkowanie.

Pewnego popołudnia 'rozłożyłam warsztat' nad Wisłą w Krakowie. Spędziłam tam 2,5h.


Zapamiętałam ile zrobiłam, żeby Wam to zobrazować.


Zrobiłam mniej, niż jest na zdjęciu. Dokładniej:

1) Miałam napoczętą niebieską nóżkę i ją skończyłam.
2) Wyszyłam 'krzyżyki' na rudym kapeluszu.
3) Nie dokończyłam zielonego kapelusza.
4) Zrobiłam szarą nóżkę.


Nie umiem orzec, czy to dużo czy to mało. Radio przyjemnie grało, słońce świeciło, a ja szydełkowałam. Nie skupiam się zazwyczaj nad tym ile to trwa, byle wyszło tak jak sobie to wymyśliłam. Jedynie powielające się pytania na ten temat skłaniają mnie do takich przemyśleń. I tak jak kiedyś pisałam, nie robię jednego łańcuszka od A do Z. Zazwyczaj robię ich parę na raz dzieląc pracę na takie same zajęcia, co chyba widać na powyższych zdjęciach.

A jaki był efekt końcowy? Osądźcie sami. Przed państwem grzybkowa rewia mody.

Niektóre są już znane z poprzednich postów. Pozostałe poniżej.




Pozdrowienia, IZA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz