wtorek, 31 października 2017

Listki

🍁🍁 Hej! 🍁🍁

Jako że opady pierwszego śniegu mamy już za sobą, sytuacja zmusiła mnie do szybkiego dodawania zdjęć! Jeszcze dwa tygodnie temu w cudownej jesiennej aurze podczas spaceru złapałam inspirację i motywację do zrobienia na szydełku kolorowych listków. Aktualnie liści coraz mniej, a nie chcę pokazywać ostatecznego efektu, gdy większość z nas zapomni o jesieni. Także rzutem na taśmę przedstawiam moje dzieło.

🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂🍂

Mamy w domu takie rzeczy, które kiedyś schowaliśmy do pudełka, bo zwyczajnie nam się znudziły. Po dłuższym czasie, zapewne przy porządkach czy szukając czegoś, natrafiamy właśnie na takie cuda. Tak było właśnie z szydełkowymi listkami.

Listki autorstwa mojej cioci schowałam do pudełka. Niedawno je znalazłam i położyłam na stole - trochę ze smutkiem, bo na tamtą porę myślałam, że nie umiem czegoś takiego zrobić. No ale nic, doda trochę koloru w pokoju.

Zobaczył je mój Robert: "Jejku, jakie ładne!"
Ja: "Jesteś kochany, ale to nie ja je zrobiłam..." :P

...

I po tym zaczęłam przyglądać się im, czy umiałabym je zrobić. Metodą prób i błędów... - zobaczycie na końcu wpisu :) Ograniczenia są tylko w głowie, nawet odnośnie takich błahych spraw.

Listki mojej cioci

Potem pojechaliśmy na wycieczkę do Dolinek Podkrakowskich (Bolechowice). Padało, ale to co. Powiem tyle - nawet było lepiej! Zapach lasu był wtedy nie do powtórzenia!

Ogrodzenie w drodze na szlak.


Mimo pochmurnej pogody i deszczu, ekipa wspinaczy skakała po skałkach oraz siedziała pod altanką i przy ognisku. Rozumiem jak najbardziej :) Dwa polary, czapka i dobre towarzystwo, czego chcieć więcej ;) ? Na zdjęciu Brama Bolechowicka.

Skojarzenie z "przechodzącym przez rzekę" - i tu pozdrowienia dla Bydgoszczan. Pod Krakowem też chodzą po linie ;) czy słońce, czy deszcz.

Jedyne co, to szkoda, że przez deszcz nie wzięłam ze sobą aparatu. Zdjęcia byłyby wtedy lepsze - ale wspomnienie pozostało i tak w głowie :)









I tak po powrocie postanowiłam, że nie skończy się na jednym listku. Aktualnie robię czwarty. Pierwszy był ten różowy - oj, ja z bliska widzę dużo niedociągnięć (chociażby nie pomyślałam o tym, żeby było nieparzyście itp, itd). Ale chyba nie jest tak źle ;) Aby osiągnąć ostateczny efekt, należałoby je wykrochmalić, ale to opłaca zrobić się hurtem. 


W mojej głowie jest pomysł sprytnie je pozszywać i zrobić narzutę na stół. Zobaczymy, czy pomysł nie legnie w gruzach. Na razie mam radochę, jak czasem odpoczywam w taki sposób.

Moje listki! Nie taki diabeł straszny...
Cała kolekcja. Będzie więcej!



W tle - bardzo ciepłe skarpety!




Pozdrowienia - IZA



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz